Ekologiczne problemy Huty Katowice, czyli kalendarium cwaniactwa

Światopogląd Zielona

Wielka firma miewa wielkie problemy… ArcelorMittal Poland S.A. to przykład wielkiej korporacji, która co innego prezentuje w sferze marketingu społecznego i public relations, a co innego – w ponurej często rzeczywistości. Skupmy się tutaj na oddziale w Dąbrowie Górniczej, choć trzeba pamiętać, że siedziba główna polskiej odnogi ArcelorMittal także znajduje się w wieżowcu d. Huty Katowice. A i „działalność” w różnych miejscach także się zazębia.

Mająca swe huty w Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu, Świętochłowicach, Chorzowie i Krakowie oraz zakład koksowniczy w Zdzieszowicach (czyli w województwach śląskim, małopolskim i opolskim) logo firmy możemy spotkać w różnych, czasem mało oczywistych miejscach: bibliotekach, imprezach i ośrodkach sportowych (najnowszy – w Sosnowcu) itp. itd. oraz przy chwaleniu się z bycia partnerem dla społeczności lokalnych przy okazji podsumowujących mijający rok imprez w „wypasionych” hotelach.

To ta strona, za którą są odpowiedzialne odpowiednie wydziały i zastępca prezesa p. Ślęzak, choć są i stanowiska typowo lobbingowe, jak np. ds. kontaktów z rządem 😉 Nie wydając za wiele osiąga się dosyć wysoki medialny przekaz o partnerstwie dla społeczności lokalnej i niezbędności istnienia (coraz mniejszej ilości) miejsc pracy.

Gorzej jest z tzw. realem. Zacznijmy od wspomnianej „zazębiającej” się działalności koncernu w różnych miejscach. Tytuł naszego wpisu „Szlamy przemysłowe, czyli co łączy huty w Dąbrowie Górniczej i Krakowie” (zobacz) mówi o jednym z takich „przypadków”. „Przypadkiem” trudno jednak nazwać to, że szlamy znajdujące się na składowisku w Nowej Hucie w Krakowie i te wywożone do Świerklańca z d. Huty Katowice w Dąbrowie Górniczej są praktycznie…. identyczne (sic!!!). Sprawę ciągle bada Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie (zobacz) – jak informuje RMF FM, a minęło już mnóstwo czasu, gdy próbuje się tą sprawę „zamilczeć”.
Srebrny i czerwony pył. Ten pierwszy (zobacz film) był przyczyną decyzji WIOŚ o zamknięciu stalowni w 2015 roku i wymusiło inwestycje ArcelorMittal Poland na (magiczne) 700 mln złotych. Oczywiście (co smutne), pyłu od tego nie ubyło (choć w prasie mówiono coś innego – zobacz), a tutejsi ekologowie dalej nie wiedzą (zobacz), skąd ta srebrna, reagująca na magnes i w dużych kawałkach masa się bierze. Nie wiedzą, czy nie chcą wiedzieć?
Czerwony pył pojawia się co jakiś czas (tak było np. w roku 2016 – zobacz, a tak – w 2020 – zobacz) i jest spowodowany awariami tzw. wielkiego pieca. Jest oczywiście nieszkodliwy, opada błyskawicznie na teren zakładu i (jakby słuchać komunikatów Spółki) środowisko okołohuciane bezboleśnie absorbuje te tony pyłów. Czy naprawdę?
Hałas – oj, ten to jest wszechobecny, a kulminację przeżywał, jak ArcelorMittal Poland razem z Tauronem montowali proekologiczne turbiny we wspólnym przedsiębiorstwie pod nazwą TAMEH (stwierdzony hałas na terenach zamieszkałych oscylował w granicach tego, co mają „przyjemność” słuchać osoby stojące przy pasie ze startującym odrzutowcem – zobacz TVP3 KATOWICE). A normalny hałas jest tylko taki:
 Jakby ktoś miał wątpliwości co do jego wysokości, zawsze może zapytać WIOŚ – ten twierdzi, że zmierzony hałas  „jest zgodny z tłem” (tzn. huta jest tak głośna jak cała huta i dlatego może być taka głośna – tak w skrócie można podsumować „wypociny” urzędników).

Chwaliliśmy tutaj dokonania PR koncernu ArcelorMittal Poland, ale nawet tutaj zdarzają się „niedopatrzenia”. W ciągu dwóch tygodni grudnia 2021 r. można np. „zgubić” przez wydział HR…. tysiąc pracowników (kilkanaście procent krajowego stanu osobowego), bo co innego ukazuje się dla ogółu publiczności (11 tysięcy), a co innego dla zakładowych związków zawodowych (niecałe 10 tys.) – zobacz szczegóły

Wynajem działek gminnych też kuleje – to dosyć szeroko omówiona na blogu radnego G.Jaszczury historia (zobacz), która najlepiej ilustruje zrzut działki, z której ArcelorMittal wynajmuje ledwie 840 z 6130 metrów kwadratowych. Ciekawostką jest fakt, że tyle zajmuje zaznaczona na czerwono powierzchnia, a reszta (w tym ta znajdująca się choćby na terenie składowiska „Lipówka”) jest „ogólnodostępna”. Poniżej zdjęcia wejścia („strzeżonego i monitorowanego” wg Marszałka Województwa Śląskiego) na teren „Lipówki’. Żenada to chyba najwłaściwsze słowo….

Tu dochodzimy do smutnego podsumowania. Bez względu na to, co ArcelorMittal zepsuje i jak bardzo nie przestrzega norm, przepisów czy dobrosąsiedzkich stosunków, to wszystkie decyzyjne szczeble Państwa Polskiego „umywają ręce” od działań zagrażających „miejscom pracy” (nie bacząc na to, że nawet wg danych Firmy w ciągu ostatnich 7 lat zatrudnienie zmniejszyło się o połowę). Nie pomagają petycje organizacji pozarządowych, decyzje inspektorów WIOŚ (tych „niedoinformowanych” przez kogo trzeba), artykuły medialne, opinie naukowe. Wszystko gdzieś się „rozmywa”, umyka kontrolom, a nawet  – co najtragiczniejsze – rejestracji w stworzonych do tego systemach! Jak to mówi młodzież – „życie”… ;(

P.S. Dochodzą nas słuchy, że rząd szykuje pomoc dla AMP z pieniędzy podatników w wysokości (w przeliczeniu na osobę zatrudnioną) kilkuletnich zarobków pracowników koncernu. Jeśli to nie plotka, to czy to sposób na zatrzymanie giganta w Polsce?