Hałas… A właściwie huta i hałas. Jest to temat, o którym się w kontekście pracy zakładów stalowych w Dąbrowie Górniczej w ogóle nie mówi, bo… No właśnie, dlaczego?
Może dlatego, że w świadomości społecznej (wzmacnianej działaniami piarowymi przez zainteresowanych) przemysł stalowy tak w ogóle jest bardzo głośny i jako pochodna procesu technologicznego utożsamiana z produkcją stali. A wszyscy, którzy mieszkają w sąsiedztwie takich zakładów, muszą się liczyć z tym, że będzie czy też jest głośno.
Tyle stereotypów. W sąsiedztwie terenów przemysłowych będących własnością Arcelor Mittal Poland w Dąbrowie Górniczej hałas jest wszechobecny, ale w żadnych sprawozdaniach i komentarzach dotyczących życia tutejszych Mieszkańców się nie pojawia. A to błąd, gdyż tereny te oprócz przeznaczenia na przemysł i usługi są również przeznaczone na cele mieszkaniowe i to wyłącznie na mieszkaniowe. Co z tego wynika? Tylko tyle, że normy się nie zgadzają. O ile na terenach przemysłowych górnej granicy hałasu nie określono, a na terenach usługowych strasznie (po wejściu do Unii Europejskiej) zawyżono, to na terenach zamieszkałych wynosi odpowiednio 50 dB w dzień i 40 dB w nocy.
I tu pojawia się problem – z terenu będącego własnością ArcelorMittal Poland hałasy dochodzą falami, o różnych porach dnia i nocy, o różnym – zazwyczaj inwazyjnym natężeniu. Zaniepokojeni, a czasem wystraszeni Mieszkańcy dzwonią wówczas do służby ochrony środowiska i cóż słyszą? Po pierwsze – nic im o tym nie wiadomo. Po drugie – jeśli już nawet oni słyszą (co wynika na przykład z tła takiej rozmowy), to na pewno nie Huta jest winna tylko na przykład TAMEH. To, że TAMEH jest w połowie własności ArcelorMittala to już nieważne, bo to inny podmiot, a w dodatku druga połowa należy do TAURONU. Kto więc zabroni państwowemu (w połowie) przedsiębiorstwu hałasować? Hałasuje, więc widocznie musi. Trzecia, rzadka odpowiedź już od samego TAMEHU, to że to nie oni tylko jeszcze jacyś Francuzi lub Amerykanie hałasują, bo też mają tam zakłady.
ArcelorMittal Poland Spółka Akcyjna zapomina znowu o najważniejszej sprawie, o której wszyscy zainteresowani powinni przypominać – właściciel terenu jest jeden i to TYLKO I WYŁĄCZNIE JEGO PROBLEM, gdy powstaje hałas ponad przyjęte normy. Czas najwyższy, aby nie tylko Mieszkańcy, ale także dąbrowski Magistrat oraz przede wszystkim Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska w Katowicach zaczęli to właścicielom Huty Katowice przypominać. A jak nie zadziała – to zwyczajnie karać, i to srogo.